Wystarczył jeden słoneczny ciepły dzień, aby mój ogród eksplodował zielenią. Jest bujna, soczysta, tłusta niemal. To zrozumiałe – zrobiło się cieplej, słonecznie, a brzemienna wodą Warta podniosła pozom wód gruntowych jak rzadko, kiedy i rośliny mogą pić do woli.
No, właśnie – wody gruntowe. W latach sześćdziesiątych ubiegłe stulecia było w Puszczykowie kilka stawów. Mieszkały w nich kumkające żaby zapełniające stawy skrzekiem i kijankami, pijawki a nawet małe karasie i zaskrońce. Z biegiem czasu poziom wód gruntowych upadł a w ich miejscu wybudowano domy. Nie, nie podnoszono poziomu gruntu, nie wykonywano żadnych nasypów – domy pobudowano po prostu w miejscu stawów. Znam, co najmniej, trzy takie miejsca. Ich właściciele będą mieli się z pyszna, jeżeli poziom wód wróci do stanu z tamtych lat. Chyba, że planują hodowlę żab w piwnicy dla celów kulinarnych.
Jeszcze śmieszniej może być w pobliskim Luboniu. Tam nowoczesną biologiczno – chemiczną oczyszczalnię ścieków wybudowano na czymś w rodzaju… polderu! Były to tereny zalewane wodą corocznie! Otoczyli ją wprawdzie czymś w rodzaju wału, ale jak przyjdzie woda taka jak w ubiegłym wieku – szkoda gadać. Już w czasie budowy zachodziłem w głowę, co za idiota wpadł na TAKĄ lokalizację.