Archive for lipiec, 2010

Upał, potop i skowyczenie

sobota, 24 lipca, 2010

Przedwczoraj niechętnie opuszczałem klimatyzowane wnętrze samochodu i przyglądałem się ze współczuciem jak męczyli się panowie przy budowie podmurówce mojego nowego płotu (jak do wybiegu dla tyranozaura) a dziś dobry Pan Bóg, zapewne z troski, aby te tony betonu związały solidnie i powoli, zafundował nam coś w rodzaju potopu. Nieszczególnie się tym martwię, bo panowie od płotu chcieli pracować i dziś, co okazało się niemożliwe a na dzień odpoczynku uczciwie sobie zasłużyli; ogród, któremu zaczynała doskwierać już susza zostanie solidnie podlany zaś żadnych, podtopień się nie boję – słynne puszczykowskie piachy wchłoną z apetytem każdą ilość deszczówki.

W sumie jest fajnie!

Oczywiście rolnicy, sadownicy i ogrodnicy będą skowyczeć. Ale oni, ku mojej irytacji, skowyczą zawsze. Mają stały repertuar: Oj, oj, oj – jak my biedne, bo pogoda była piękna i plony będą wyborne a to dla nas nieszczęście, bo ceny spadną i nawet na koszty nie zarobimy! Albo: Oj, oj, oj pogoda była fatalna i plony liche i nawet na koszty nie zarobimy!

Co roku to samo. Ciekawe – skoro podobno rokrocznie więcej w uprawy wkładają niż na nich zarabiają to muszą albo mieć nieprzebrane zapasy gotówki albo łżą jak psy. (Pardon – jak ludzie – psy przecież nie łżą.) Gdyby była to prawda większość rolników rzuciłaby w diabły taki interes i zajęła bardziej intratną profesją.

Natomiast my – naiwniacy ratujemy „biednych rolników” dotacjami, KRUS’ami, fiskusami, dopłatami i Bóg jeden wie, czym jeszcze. I to kosztem uczciwie pracujących ludzi!

A tu trzeba dać im po pazernych łapach harapem z bykowca i powiedzieć jak każdemu innemu przedsiębiorcy: radź sobie sam a nie wyciągaj rąk po nie swoje. Jak bankrutuje szewc albo inny lakiernik państwo mu nie pomaga ani go nie ratuje. Zupełnie nie rozumiem, dlaczego z rolnikiem ma być inaczej.

Wychowaliśmy na własnym łonie kolejną klasę pasożytniczą…

Babie lato

Nuuuda i… domowi barbarzyńcy.

środa, 7 lipca, 2010

Ufff! No i po wyborach. Na szczęście, bo nie lubię tych wyścigów szczurów podobnie jak demokracji.

Z rezultatów jestem nawet kontenty, bo głosowałem w tych wyborach nie tyle na Kaczyńskiego, co przeciw Komorowskiemu, ale to całej sprawy podchodziłem raczej obojętnie.

Na razie czeka nas ponad rok zupełnej nudy. Polacy wybrali sobie na Prezydenta człowieka, który ma predyspozycje, co najwyżej na podrzędnego sołtysa: obłego, nijakiego, bez poglądów, charakteru, charyzmy, z matowym głosem i uległemu wszystkim od Moskwy do Brukseli. W Polsce jest Prezydent i Rząd (właściwie Prezydencik i Rządzik), który do wyborów parlamentarnych nie zrobi literalnie nic żeby nie podpaść elektoratowi i nie utracić koryta.

Będą, co prawda po drodze wybory samorządowe, ale te, siłą rzeczy, nie wyzwalają podobnych emocji No, i dobrze.

Natomiast ja jestem, we własnym domu, osaczony przez barbarzyńców – Pimpuś znalazł ich w pudełku, które ktoś podrzucił na chodniku. Do czego są zdolni widać na zdjęciu.

Korwin – Mikke jednak mnie posłuchał…

czwartek, 1 lipca, 2010

Dostałem z parti WiP takie pytanie:

Na kogo powinniśmy scedować głosy pana Janusza?

Macie jasny pomysł? Chcecie się nim podzielić? Zapraszamy!

Odpowiadam na pytanie:

1. JKM, o ile mi wiadomo, bezpośrednio nie przekaże swojego poparcia żadnemu z kandydatów, ale nie będzie też namawiał do bojkotu wyborów. Dotychczas, w podobnych sytuacjach, określał taki wybór jak wybór pomiędzy „dżumą a tyfusem”. I to było słuszne. Tym razem pojawi się wybór pomiędzy „anginą i grypą” (mojego pomysłu!).

2. Sądzę, że grypę łatwiej wyleczyć domowymi, tradycyjnymi metodami i rzadziej niż angina wymaga interwencji lekarza. Wolę, więc grypę.

3. Z dwojga złego wybieram mniejsze – ergo – w drugiej turze będę głosował na Jarosława Kaczyńskiego.

4. JKM jest… nieco… trochę… klinicznie… rusofilem – podobnie jak Komor. Ja jestem Człowiekiem Zachodu (Tolkien się kłania) – nie boję się Niemców – rusków – tak! (Mój Ojciec, Babka, Dziadek i inni krewni „pasali białe niedźwiedzie”) więc coś o nich wiem!

5.O ile mi wiadomo jeden z UPR’ów ( ten  witczakowo – kocikowy), który mam w…. głębokim poważaniu, będzie namawiał do głosowania na Kaczyńskiego i ja, jako stary, uczciwy, choć już nieżywy UPióR powinienem „warknąć, burknąć” i uciec od tej swołoczy. Czyżby? Swój rozum, doświadczenie mam i zagłosuję zgodnie z tym, co mi podpowiada i żaden z UPeRów a nawet JKM, którego bardzo szanuję, który mnie wychował, wiele nauczył i którego przez lata byłem skutecznym, wręcz legendarnym,  pretorianinem nie odwiodą mnie od tego.

Tako i Wam radzę!

Zresztą! Zróbcie jak Wam rozum podpowie!

Heil! Ave!

P.S.

I pomyliłem się JKM poparł dziś Jarosława Kaczyńskiego. Czyżby mnie posłuchał…?

Mariusz Waszak