Archive for 14 maja, 2010

Popukałem się w czoło…

piątek, 14 maja, 2010

Właśnie zaczęły przeciekać do mediów informację, że CBA pracując nad „aferą hazardową” natrafiło przy okazji na największą aferę korupcyjną w historii Polski. Chodzi o masową korupcję wśród sędziów Sądu Najwyższego. A sprawa rzeczywiście musi być gruba, bo uzyskała klauzulę najwyższej tajności – ergo – raczej nigdy, niczego się nie dowiemy.

Dziennikarze nie kryją zdumienia (albo takie zdumienie tylko udają), bo dotychczas sędziowie SN byli niby jak żona Cezara – poza podejrzeniami.

Natomiast dla mnie to „oczywista oczywistość”. Każdy, kto, choćby trochę, sprawą się interesuje i ma rozumku nieco więcej niż Gąska Balbinka nie może nie zauważyć osobliwego orzecznictwa, które czasem zapada w naszych (?) sądach wszelkich instancji. Trudo oprzeć się wrażeniu, że wśród sędziów odsetek osób niepoczytalnych jest większy niż w reszcie populacji lub sądy rządzą się jakimiś nieznanymi regułami. Dlaczego w SN miałoby być inaczej?

Pamiętacie panią Piwnik? Tę od afery FOZZ? W nagrodę za „jedynie słuszne” poprowadzenie tego procesu dostała nawet do zabawy fotel Ministra Sprawiedliwości.

Znam przypadek bardzo majętnego człowieka, który strzelał z karabinu do swojego krewniaka siedzącego w samochodzie z zamiarem uśmiercenia go. Nie trafił na szczęście. Zwinęli go antyterroryści. W więzieniu przesiedział… trzy miesiące. Nawet pozwolenia na broń mu nie zabrali!

Albo inna sprawa: jedna z większych procesów lat dziewięćdziesiątych. Chodzi o gigantyczny przekręt finansowy. Sąd ogłasza wyrok. Skazani pozostają na Sali zaś sąd udaje się na „dłuższą naradę” wraca na salę i zmienia werdykt na korzyść oskarżonych.

A w więzieniach trafiają się ludzie, którzy jechali rowerem po piwku. (Rower skonfiskowano jako narzędzie zbrodni).

I to sądy wyższych instancji. O niektórych wyrokach Trybunału Konstytucyjnego nawet nie wspominam, choć capią na wiorstę politycznym zamówieniem.

Natomiast to, co dzieje się w sądach w małych miastach powiatowych woła o pomstę do nieba. Takim wymiarem „sprawiedliwości” rządzi na ogół prowincjonalna kamaryla sędziów, prokuratorów i adwokatów ferujących wyroki według własnego widzimisię czasem pod dyktando miejscowych polityków lub biznesmenów (na ogół czerwonych lub POpaprańców).

Dlatego kiedy jeden z kandydatów na prezydenta RP napisał w programie, że trzeba „zwiększyć rolę sędziów” popukałem się w czoło…