Archive for grudzień, 2009

Najgorszy od ćwierćwiecza.

sobota, 5 grudnia, 2009

Mamy w Polsce najgorszy rząd od czasu tzw. Przemiany ustrojowej. Rząd składający się w lwiej części z ludków Platformy Obywatelskiej, którzy dorwali się do koryta obiecując ludziom niestworzone rzeczy – no to ludziska ich wybrali zgodnie z regułą: „tłum czasem jest niebezpieczny – głupi jest zawsze” (cytata z Waldemara Łysiaka).

Rzecz jasna, kiedy platformersi dorwali już się do konfitur, czyli pieniędzy podatnika i ciepłych posadek dla swoich wykształciuchów ani myślą realizować jakiejkolwiek z obietnic wyborczych. Zresztą kłamstwem posługują się, co dnia bez cienia krępacji i żadnych zahamowań.

Szczególnie żenująca jest ichnia „polityka zagraniczna”, która prowadzona jest wyłącznie na kolanach i trudno oprzeć się wrażeniu, że za je sznurki pociągają jakieś siły zewnętrzne, a wrogie.

Platformersi dumnie wypinają cherlawe piersi – dzięki nam światowy kryzys bardzo łagodnie obszedł się z Polską. Jest akurat odwrotnie – kryzys faktycznie, jak dotąd, nie pokaleczył nas szczególnie, ale tylko i wyłącznie, dlatego że mamy w Polsce olbrzymią Szarą Strefę, czyli część gospodarki, na którą rządy nie mają wpływu i dzięki temu panuje tam autentyczny Wolny Rynek a temu żaden kryzys nie straszny.

Niby wszyscy o tych sprawach i sprawkach dobrze wiedzą a pomimo to PO cieszy się niesłabnącym poparciem elektoratu. Wiem, wiem – sondaże są w dużym stopniu sfałszowane przez służalcze media, ale przecież nie całkowicie.

Właściwie cały aparat państwa można już uważać za okupanta i traktować go stosownie.

Przyglądam się temu wszystkiemu i umacniam w niechęci do demokracji.

Właściwie to absurdy…

piątek, 4 grudnia, 2009

Od pewnego czasu mamy w Polsce plagę… urodzin. Nie chodzi o demograficzny boom, bo tego niestety nie ma tylko o niezrozumiały zwyczaj świętowania urodzin zamiast imienin, bo to niby bardziej „po zachodniemu”. Natomiast prawda jest taka, że urodziny ma i wieprzak, co pokwikuje w błocie i kura, co grzebie w piachu polując na robaka i ten robak też.

Natomiast imieniny – dzień patrona są właściwie jeno Człowiekowi.

Takich kalendarzowych absurdów jest więcej – dwa razy do roku kilkaset milionów ludzi zmusza się do przestawiania zegarków z czasu „zimowego” na „letni” lub odwrotnie. Rozkłady jazdy, lotów, nasze nerwy i zegary biologiczne doznają wstrząsu. Najśmieszniejsze jest to, że cała ta operacja, pomimo że diablo kosztowna pozbawiona jest jakiegokolwiek sensu i całkowicie zbędna, a wręcz szkodliwa.

A świętowanie Nowego Roku? Co właściwie świętujemy? Że od jutra będziemy pisać datę nieco inaczej? Przecież i tak zmieniamy ją każdej doby o północy…

Mormoni, Katolicy i inni…

czwartek, 3 grudnia, 2009

Odwiedzają mnie często młodzi Mormoni – misjonarze. Mają swoją placówkę w pobliżu mojej firmy. Jestem z nimi zaprzyjaźniony i lubię ich – są to młodzi, inteligentni, schludni (biała koszula i krawat – obowiązkowe!), bardzo kulturalni ludzie. Wyłącznie biali amerykanie. No… raz jeden Niemiec się trafił.

Mormonom ich osobliwa acz chrześcijańska religia nie pozwala pić alkoholu, kawy, herbaty i używać tytoniu. Ponad to muszą płacić dziesięć procent ze swoich dochodów na rzecz wspólnoty. A do ich głównej świątyni (imponującej!) mają wstęp wyłącznie nieliczni wybrańcy.

Z kolei muzułmanie nie mogą jadać wieprzowiny, pić alkoholu i są zmuszeni poddać się idiotycznemu zabiegowi obrzezania.

Jeszcze gorzej mają ortodoksyjni żydzi – ci są zobowiązani przestrzegać „koszerności” a więc nie tylko zakazu spożywania określonych pokarmów, ale i ściśle określonych reguł przyrządzania tych, które wcinać im wolno. Ścisłe przestrzeganie „koszer” to koszmar. Żydzi również się obrzezują.

Kiedy przyglądam się temu towarzystwu myślę sobie jak dobrze być Katolikiem! Mogę jeść wszystko to, na co mam ochotę, popić tym, co lubię, nie muszę odcinać sobie czegokolwiek. W kościele mogę coś dać na tacę, ale nie muszę a do głównej świątyni katolickiej – bazyliki świętego Piotra w Rzymie mogę wejść w każdej chwili ja katolik, ale też i Mormon i żydek i muzułmanin. Katolicyzm to religia Wolności i dlatego niespotykany w historii ludzkości dobrobyt powstał właśnie na jego fundamencie.

Tym nie mniej uważam, że w celach poznawczych warto przeczytać i Księgę Mormona i Koran, ale potraktować je z przymrużeniem oka…

Minarety, wizy i cudaki.

środa, 2 grudnia, 2009

            Szwajcarzy wypowiedzieli się w referendum przeciwko budowie minaretów w ich kraju. Mam do tego mieszany stosunek, bo z jednej strony nie lubię, kiedy czegoś się zabrania i to bez szczególnych przyczyn zaś z drugiej strony islamu też zdecydowanie nie lubię. Myślę, że sprawę można (i należy!) rozwiązać w inny sposób. Sprawiedliwy. Otóż w takich krajach, jak np. Arabia Saudyjska, Zjednoczone Emiraty i wielu innych kościoły chrześcijańskie w ogóle nie mogą funkcjonować wobec tego każde europejskie państwo, w którym muslimy chcą sobie zbudować meczet powinno stawiać warunek – dobrze, ale pod warunkiem, że pozwolicie nam utworzyć parafię i wybudować Kościół w którymś, dowolnie przez nas wybranym państwie muzułmańskim. Nie? No to won na pustynię wielbłądy poganiać.

Zresztą zasada wzajemności powinna działać wszędzie – np. nie rozumiem, dlaczego obywatele Stanów Zjednoczonych mogą wjeżdżać do Polski bez wiz, których wymagają od nas. Wprowadźmy wizy dla Amerykanów a okaże się, że przymus wizowy dla Polaków można zlikwidować bardzo szybko – wręcz – błyskawicznie!

Zresztą zabawni ci Amerykanie – przez granicę wlewają im się hordy niepiśmiennych, niemytych Latynosów, mameluków i innych wielobarwnych obiboków a oni bronią się przed… Polakami…

Finis America!

Nuda TV.

wtorek, 1 grudnia, 2009

Odkąd sięgam pamięcią w domu był telewizor. To rzadkość wśród ludzi mojego rocznika. Za PRL’u w tym telewizorze był jeden program i to zaledwie przez kilka godzin dziennie. Rzecz jasna był denny i nie warto było go oglądać. Potem pojawił się drugi program a czas trwania obu przedłużono do kilkunastu godzin na dobę. Niestety dalej był denny i nie warto było tracić dlań czasu.

Dziś mam telewizję cyfrową. Ile odbieram programów? Nie mam pojęcia. Niemal wszystkie trwają 24 h na dobę są stereo i w kolorze. I dalej nie ma tam niemal nic do oglądania! Są kiczowate, bardzo podobne do siebie i śmiertelnie nudne. Kiedy wyłączę dźwięk a na ekranie nie żadnych napisów nie mam pojęcia czy oglądam program emitowany z Madrytu, Berlina, Rzymu czy Warszawy. Globalizacja czyni świat śmiertelnie nudnym!

Jedynymi kwiatuszkami na tym rynku są stacje południowokoreańska i… rosyjskie. Koreańska, bo azjatycka, egzotyczna i trochę dla nas „śmiszna”; zaś rosyjskie, bo choć siermiężne i cudaczne to jednak inne niż cała reszta. Niestety Rosjanie usiłują intensywnie doszlusować do całej reszty i nachalnie wprowadzają różne „europejskości”. Obawiam się, że wkrótce im się to uda a wtedy będzie jeszcze nudniej…