Odkąd sięgam pamięcią w domu był telewizor. To rzadkość wśród ludzi mojego rocznika. Za PRL’u w tym telewizorze był jeden program i to zaledwie przez kilka godzin dziennie. Rzecz jasna był denny i nie warto było go oglądać. Potem pojawił się drugi program a czas trwania obu przedłużono do kilkunastu godzin na dobę. Niestety dalej był denny i nie warto było tracić dlań czasu.
Dziś mam telewizję cyfrową. Ile odbieram programów? Nie mam pojęcia. Niemal wszystkie trwają 24 h na dobę są stereo i w kolorze. I dalej nie ma tam niemal nic do oglądania! Są kiczowate, bardzo podobne do siebie i śmiertelnie nudne. Kiedy wyłączę dźwięk a na ekranie nie żadnych napisów nie mam pojęcia czy oglądam program emitowany z Madrytu, Berlina, Rzymu czy Warszawy. Globalizacja czyni świat śmiertelnie nudnym!
Jedynymi kwiatuszkami na tym rynku są stacje południowokoreańska i… rosyjskie. Koreańska, bo azjatycka, egzotyczna i trochę dla nas „śmiszna”; zaś rosyjskie, bo choć siermiężne i cudaczne to jednak inne niż cała reszta. Niestety Rosjanie usiłują intensywnie doszlusować do całej reszty i nachalnie wprowadzają różne „europejskości”. Obawiam się, że wkrótce im się to uda a wtedy będzie jeszcze nudniej…
Tags: Media