Z bardzo mieszanymi uczuciami przyglądam się imponującej budowie (a właściwie przebudowie) stadionu piłkarskiego w Poznaniu. Z podobną niechęcią patrzę na budowę „Narodnego Stadiona” w warszawce. Podobno moje serce radość winna przepełniać, bo zaszczyt organizowania mistrzostw „Euro 2012” przypadł mojej Ojczyźnie i Ukrainie. Jednak radość jakoś mnie nie przepełnia a to z przyczyn rozmaitych.
Po pierwsze nie wiem, dlaczego z moich podatków pobiera się monstrualne pieniądze na budowę stadionów? Nie znoszę piłki nożnej. Nie tylko samego futbolu, jako dyscypliny, ale przede wszystkim całej otoczki, którą to-to obrosło – dwudziestu dwóch facetów ugania się po trawniku za kawałkiem nadętej świńskiej skóry a dziesiątki tysięcy kretynów na trybunach dadzą się pokroić na kawałki za to, kto, jak i gdzie tą piłkę kopnie, chociaż wynik meczu został już dawno ustalony i przehandlowany w kuluarach. I mnie – podatnika zmusza się, żebym płacił (w podatkach) za rozrywki tych socjopatów. Lubię sport, ale nie ten „w telewizorze” tylko autentyczny – jeżdżę na rowerze terenowym, świetnie gram w badmintona, znakomicie pływam, umiem i lubię strzelać z każdej broni palnej. Tylko, że rower kupiłem sobie sam, podobnie z profesjonalnymi rakietami i lotkami do badmintona a i za naboje sam płacę. To moja frajda, moja przyjemność i nie okradam nikogo. Zupełnie nie rozumiem dlaczego jestem okradany na rzecz zarzygańców „robiących piłkę nożną”.
Jednak my to jakoś przeżyjemy – choć nie wiem w imię czego?!
Bardziej żal mi Ukraińców – ci napuszyli się na, diablo kosztowne, stadiony podczas gdy większość narodu nie ma kanalizacji, a woda bieżąca jest dostarczana (nawet w dużych miastach) do domów przez kilka godzin dziennie. My to jakoś przeżyjemy – ale oni?!
Nam może to nawet wyjść na zdrowie – po kilkudziesięciu dniach mistrzostw zostaniemy wprawdzie z monstrualnymi (zbudowanymi na koszt podatnika) stadionami, które są nam potrzebne jak przysłowiowe „wąsy w d….” ale zawsze można wrócić do dobrej, sprawdzonej tradycji i urządzić na nich bazary podobne do tego jaki z powodzeniem funkcjonował, przez wiele lat, na warszawskim stadionie dziesięciolecia.
I wszystko wróci do normy.