Posts Tagged ‘Privat’

Mam „pomysła”, czyli prośba do Czytelników z Poznania i okolic!

czwartek, 24 czerwca, 2010

Porządkowałem, jak co roku, swoją bibliotekę. I jak co roku znajduję w niej sporo książek, do których już na pewno nie wrócę. Dzielę je na trzy części: pierwsza – książki w tak złym stanie, że kwalifikują się tylko na makulaturę; druga – książki o treści fałszywej lub szkodliwej – również trafią na makulaturę; trzecia – książki pełnowartościowe trafiały do biblioteki publicznej. Muszę tak robić, bo utonąłbym w książkach.

Niestety biblioteka, której ofiarowywałem dotąd książki nie może ich więcej przyjąć.  Wobec tego wydrukowałem kartkę o treści:

Książki za darmo!

Proszę sobie (wy)brać.

Kartkę nalepiłem na spore pudło, które napełniłem książkami i wystawiłem na chodnik przy ul. Wrocławskiej w Poznaniu. Efekt przeszedł moje najśmielsze oczekiwania! W ciągu dnia ludzie wzięli z niego niemal wszystkie (około dwustu tytułów – trzynaście kartonów!) Książki. I nie myślcie, że była to hołota, która rzucała się na byle, co bo „za darmo”. Bynajmniej! Ludzie przeglądali je z uwagą i wybierali to, co ich zainteresowało. Nie brali „hurtem jak leci”. Jestem z tego pomysłu bardzo zadowolony! Ale pojawiła się też inna kategoria zainteresowanych – ludzi, którzy pytali czy mogą PRZYNIEŚĆ książki, które są im zbędne. Spróbuję, więc za kilka dni powtórzyć akcję z rozdawaniem książek – tym razem przyniesionych przez „krewnych, znajomych i nieznajomych Waszaka”.

W związku z tym pomysłem mam prośbę do Czytelników mojego bloga: jeżeli macie książki, które zalegają Wam na półkach i do których już nie wrócicie, przynieście je do sklepu papierniczego w Poznaniu, przy ul. Wrocławskiej 6. Kiedy trochę się ich uzbiera rozdamy je znowu zainteresowanym. Ideą książki jest być czytaną a nie odkurzaną. Nadmieniam, że jest to akcja całkowicie niekomercyjna – nie zarabiam na tym ani grosza! Książki będzie można sobie wziąć w Poznaniu przy ul. Wrocławskiej 6 (pomiędzy sklepem papierniczym a Shot Bar’em).

Tych, którzy zachcą podzielić się swoimi książkami informuję, ze muszą spełniać pewne kryteria:

– mogą być zniszczone i stare, ale muszą być kompletne – posiadać wszystkie strony i okładkę.

– nie mogą zawierać treści obscenicznych, satanistycznych, komunistycznych, pornograficznych etc.

– proszę je przejrzeć przed przyniesieniem (usunąć ew. dedykację etc.)

Mogą być też:

-mapy, plany miast, przewodniki ( tym już nieaktualne)

– wszelkie podręczniki ( w tym już nieaktualne)

– książki dla dzieci

– publikacje obcojęzyczne

– periodyki

– oprawione roczniki czasopism

 Acha! I jeszcze jedno: jeżeli wśród książek, które Państwo przyniosą rozpoznamy rzecz o dużej wartości antykwarycznej lub kulturowej nie przyjmiemy jej, lecz zasugerujemy spieniężenie w antykwariacie, przekazanie do Biblioteki Raczyńskich lub zatrzymanie w domu dla przyszłych pokoleń.

W niedzielę wybory – czyli – kto na kogo?

wtorek, 15 czerwca, 2010

Wybory prezydenckie w niedzielę – pójdę na nie niewyspany, bo czekają mnie w weekend dwie (jeżeli nie trzy!), sympatyczne, ale raczej wieczorno – nocne imprezy.

Myślałem o tym, kto będzie głosował na poszczególnych kandydatów. Sądzę, że będzie wyglądało to, mniej więcej, tak:

Na Jarosława Kaczyńskiego zagłosują środowiska narodowe, patriotyczne, kombatanckie, niepodległościowe, większość tradycyjnych i konserwatywnych Katolików, stara inteligencja, część służb mundurowych.

Na prezesa Janusza Korwin – Mikke: niezależni przedsiębiorcy, ludzie wolnych zawodów (w tym artyści), studenci, właściciele większej ilości nieruchomości, stara inteligencja, szlachta i arystokracja, spora część służb mundurowych (wojsko, policja), Katoliccy tradycjonaliści, wszelcy wolnościowy i Libertarianie.

Na Komorowskiego: wykształciuchy, urzędasy, budżetówka, część byłych agentów SB, UB, WSI, część byłych PZPR’owców, strażnicy miejscy, mniejszości narodowe, kauzyperdy i inni czytelnicy gazety wyborczej.

Na Napieralskiego: ekolodzy, homoseksualiści, zoologiczni ateiści, obrońcy praw zwierząt, reszta agentów służb PRL’u ale i KGB, SASI, feministki, miłośnicy wina marki krajowej spożywanego w bramach

Na Marka Jurka: obrońcy życia i trochę słuchaczy Radia Maryja.

Na Pawlaka: normalni rolnicy, członkowie Ochotniczej Straży Pożarnej i sporo… kobiet.

Na Leppera: nieudolni rolnicy – roszczeniowy i trochę oszołomów.

Na Ziętka i Morawieckiego: pewna (niewielka) część ich najbliższej rodziny.

A! Zapomniałem o tow. Olechowskim – nie mam pojęcia, kto na niego zagłosuje.

Tak to będzie, z grubsza, wyglądało.

A na kogo ja będę głosował? Ano w pierwszej turze na prezesa Janusza Korwin – Mikke, natomiast w drugiej – o ile JKM’owi nie uda się do niej wejść, na Jarosława Kaczyńskiego.

I Wam tako radzę…

I to by było na tyle…

czwartek, 3 czerwca, 2010

Wyżeł puszczykowski

Wiem, że dawno nie było wpisu, ale to chyba zrozumiałe. Kampania prezydencka tak nudna, że aż się na wymioty zbiera a ileż można pisać o powodzi?

Opublikowano zapisy rozmów z kokpitu prezydenckiego Tupolewa, ale niczego one nie wyjaśniają – zresztą pochodzą od Rusków a ja nie wierzę w ani jedno słowo tych kacapów o dobrych intencjach nawet nie wspominając.

Partia WiP rozwija się pomyślnie zaś to, co dzieje się we wszystkich (podobno są już trzy!) UPeRach woła o pomstę do nieba, jeży włos na głowie a rewolwer sam się odbezpiecza w szufladzie.

A w domu remonty, remonty, remonty… Właśnie czekam aż mi lakier na listwach podeschnie. No, cóż – apetyt rośnie w miarę jedzenia – ciekawe czy uda mi się ten remont (odbudowę? przebudowę?) do końca roku skończyć. A zaczęło się tak niewinnie: miałem „tylko” wymienić okna i odświeżyć werandę. No i zaczęła się reakcja łańcuchowa!

W ogrodzie bezczelne wiewiórki przychodzą po swoje orzechy, które podkładam im w dziupli starej jabłoni i cmokają na mnie gniewnie, kiedy tego nie zrobię; szczypiorku mam tyle, że mógłbym nim handlować; pies Maja (wyżeł puszczykowskim – jedyny istniejący egzemplarz) zaintrygowany przygotowaniami do procesji (dziś święto Boże Ciała), które przedefiluje przed moim domem.

I to by było na tyle.

Miłego wochenende. Heil!

Dziś się obijam!

niedziela, 16 maja, 2010

 

Ufff! Niedziela! Nareszcie! Niedzielna praca w g…. się obraca jak mówi stare, mądre przysłowie. Będę się, więc obijał na chwałę Pana i to zasłużenie bom zmachany jak rzadko.

Nie mogłem dopuścić żeby najnowszy model Mazdy, jakim porusza się Pimpuś, czyli moja małżonka mieszkał w garażu, który pędzla nie widział od lat osiemdziesiątych ubiegłego wieku. Elewacja wprawdzie pięknie odnowiona w ubiegłym roku, ale reszta – szkoda gadać! A to spory garaż – wolnostojący, połączony z warsztatem Myślałem, że zrobię kilka wyprawek, wezmę wałek dobrą farbę i będzie po sprawie.

Myliłem się. Dziesiątki kilogramów tynku, mas wyrównujących, szpachli akrylowej, preparatów gruntujących i z osiem rodzajów farby wchłaniają te ściany a końca nie widać.

Praca, która jak sądziłem, zabierze mi tydzień przeciągnie się do końca miesiąca. Ale efekty już widać. Warto się pomęczyć tym bardziej, że lubię sobie pomajsterkować, a i trochę gimnastyki dobrze mi zrobi

Ale zmachany jestem śmiertelnie i idę leżeć do góry brzuszyskiem… Heil!