Archive for 12 stycznia, 2010

Powstanie Wielkopolskie, UPR i WiP

wtorek, 12 stycznia, 2010

 

 Wielce Czcigodny pan Tomasz Dalecki skonstatował, że po ostatnich (żenujących!) rozróbach „UPR umarła”. Trudno mi powiedzieć jak to wyglądało w praktyce, bo od pewnego czasu nie biorę czynnego udziału w tym kabarecie, który od dobrych kilku lat rozbawia obserwatorów poczynań tej partii.

Błąd tkwi u samych podstaw.

W ubiegłym roku obchodziliśmy dziewięćdziesiątą rocznicę Powstania Wielkopolskiego – jedynego zwycięskiego powstania, jakie zrobiono w Polsce.

 Jakim cudem się udało?

Ano dzięki pozytywistycznej pracy u podstaw – kiedy pojawiły się sprzyjające okoliczności, na ulice Poznania i innych wielkopolskich miast wymaszerowała uzbrojona, wyszkolona a nawet umundurowana armia. Niemcy, na ogół, nawet nie próbowali podejmować z nią walki. Powstanie było szykowane od lat. Zaczęło się od gromadzenia pieniędzy przez specjalnie powołane do tego instytucje „gospodarcze”. Później przyszedł czas na szkolenie powstańców, zakupy broni i czekanie na sprzyjający moment.

Ludzie przygotowujący Powstanie Wielkopolskie nie marnowali energii na wymachiwanie chorągiewkami przed siedzibami władz okupacyjnych, nie organizowali demonstracji pochodów etc. Kiedy kupili pierwszy karabin i kilkanaście nabojów nie brali się za strzelanie na wiwat, ale myśleli o drugim, dziesiątym, setnym, tysięcznym… Nikt się łudził, że dzięki entuzjazmowi garstki entuzjastów – szaleńców gołymi rękami zdobędą armaty etc. Nikt nie liczył na zwycięstwo dzięki podejrzanym koalicjom i sprzedawaniu własnej skóry. Liczyli na własne pieniądze, broń, siłę, organizację i wygrali. I to jak!

Niestety tego typu myślenia nigdy nie udało mi się trwale zaszczepić w UPR’ze w czasach, kiedy działałem w tej partii. Beznadziejna „warszawskość” myślenia i ciągoty do osobliwej demokracji – koszmarny spadek po ruskich zaborach skazała ją na trwałą klęskę. Prezes Janusz Korwin – Mikke jest genialnym ideologiem, ale nieudolnym organizatorem i kompletnie nie zna się na ludziach. Niestety, wraz z każdym kolejnym prezesem w UPR’ze było coraz gorzej.

Obawiam się, że taka naiwność myślenia jest chorobą dziedziczną, bo i na WiP się już przeniósł.

Szkoda czasu i atłasu…