Wrzucam „ze smakiem”. Tym bardziej, że wkrótce, jak co roku, jadę na Węgry. Tym razem jeno na kilka dni. Po co? A wyobraźcie sobie, żeby obejrzeć unikalną operę. „Istvan, a kiraly”. Bilety od niemal roku czekają. Dziękuję mojemu kuzynowi „Jeżowi” mieszkającemu w Budapeszcie, że dla mnie je zdobył – to nie łatwa sztuka.
Wam pozostaje obejrzeć to sobie w necie (jest!). A warto, bo to historia początków Państwa Węgierskiego niemal tożsama z początkami naszej Ojczyzny.
Do tego muzyka smaczna, a i widowisko osobliwe… :-))
A w Puszczykówku?
Wysyp papierówek, burza nasturcji, słoneczniki przepiękne i trawa obfita – niestety trzeba ją kosić, a to fatyga….
I jeszcze…
Rad, nie rad byłem „zmuszony” założyć sobie konto na facebook’u. Osobiste i Firmowe
Zerknijcie, jak Wam się chce…