Przestępczość powoli, bo powoli, ale jednak spada. To dobrze. Jednak rośnie ilość przestępstw i wykroczeń dokonywanych przez młodzież a w ręcz dzieci. Kiedy ma miejsce szczególnie drastyczna zbrodnia dokonywana przez młodocianych wtedy do akcji wkraczają rozmaite szemrane pseudo-autorytety, psychologowie i inni łże-fachowcy i zaczyna się medialna debata i poszukiwanie winnego takiego przypadku. Jeżeli zdarzenie miało miejsce na wsi lub w małym miasteczku winią zwykle „brak dostępu do kulturalnego sposobu spędzania wolnego czasu”, kiedy rzecz dzieje się w mieście gdzie „kulturalnych rozrywek” jest aż nadto winni się „brutalne gry komputerowe” albo filmy pełne agresji. Zawsze dostaje się po uszach szkole, bo „nie wychowuje” itp. Wszystko to są rzecz jasna kompletne bzdury i brednie wygłaszane tylko po to, aby wyciągać pieniądze podatników na rozmaite akcje typu „stop przemocy”, pensje i etaty dla szkolnych pedagogów, psychologów i zgraję innych darmozjadów. Pomimo relatywne dużych pieniędzy przekazywanych na powyższe cele przemoc nie tylko nie maleje, ale przeciwnie – rośnie! Czy winna jest szkoła? Nauczyciele? Zdecydowanie nie – obowiązkiem i zadaniem szkoły jest uczyć, czyli przekazywać wiedzę, a nie wychowywać. Jakim cudem zresztą fatalnie opłaceni nauczyciele, pozbawieni jakichkolwiek narzędzi wychowawczych mają panować nad bandą zdziczałych gimnazjalistów? Już znakomity, wielkopolski myśliciel ksiądz Stanisław Staszic wiedział, że: „takie będą Rzeczypospolite jak ich młodzieży chowanie”. Miał rację! A za wychowanie dzieci i młodzieży ponosi całkowitą odpowiedzialność rodzina, tylko rodzina i nikt inny. Zachowania i nawyki wynosi się z domu rodzinnego. Niestety, lewica organicznie nie znosząca rodziny i tradycji przez lata wmawiała ogłupiałemu ludowi, że dzieci powinno wychowywać jakiś „społeczeństwo” albo państwowe instytucje pedagogiczne. Gorzkie owoce tego kłamstwa zaczynamy właśnie zbierać, a komunistyczne hasło: „wszystkie dzieci są nasze” narobiło masę tragicznych szkód. Za wybryki nieletnich powinni odpowiadać rodzice, bo to oni tak swoje potomstwo wychowali, a raczej wychowało się samo. Zbyt mało interesujemy się swoimi dziećmi – pozwalamy im na zbyt wiele. Nieograniczony dostęp do ogłupiającego telewizora i internetu wyprodukował nam armię półanalfabetów – debili, którzy nie potrafią nawet poprawnie mówić po polsku, a porozumiewają się jeno jakimiś bełkotliwymi chrząknięciami jak warchlaki w chlewiku. O czytaniu czegokolwiek nie ma mowy – nie wpoiliśmy im tego szlachetnego nawyku – wszystko zastępuje telewizor. A nawyk czytania książek – najlepiej literatury faktu i klasycznej jest bezcenny! Jestem przekonany, że żaden ze sprawców, głośnych ostatnio, książki nawet w ręku nie miał. A jest udowodnione od bardzo dawna, że ci, którzy dużo czytają lepiej się uczą, są inteligentniejsi, szczęśliwszy, mają lepszą wyobraźnie, lepiej zarabiają i niemal nigdy nie popełniają przestępstw. A więc może zamiast ciągnąć bachora do kina zaciągnijmy go do biblioteki albo księgarni? I nie zapominajmy o sobie – niech dzieciak widzi, że rodzice też czytają – nic tak nie działa jak osobisty przykład, a nam lektura książek też dobrze zrobi. To, co? Przypomnimy sobie Sienkiewicza, Łysiaka, Prusa...? Gorąco polecam – mamy wielu wspaniałych pisarzy, wiele książek o bezcennej treści a w bibliotece są zupełnie za darmo. Grzech nie skorzystać z takiej okazji.
Mariusz Waszak